Jesienne zwiedzanie Starych Powązek

W niedzielę 16 października wyborowa grupa Członków i Sympatyków Towarzystwa miała okazję zwiedzić Stare Powązki, czyli jeden z głównych polskich cmentarzy (a prawdopodobnie najważniejszy z tych, które znajdują się na terenie Polski). Edukowani przez wytrawnego przewodnika mieliśmy możliwość zapoznać się z historią tego miejsca, obejrzeć zabytkowe dzieła sztuki i nacieszyć się atmosferą tego miejsca.

Przez 3 godziny nasz przewodnik nadzwyczaj kompetentnie opowiadał nam o historii całego cmentarza, jak też poszczególnych zabytków, o wielu ludziach którzy spoczywają w tym miejscu – i tych niezwykle zasłużonych dla naszego kraju, i tych o których być może nikt już poza wytrawnymi varsavianistami nie pamięta, wreszcie o roli jaką cmentarz odgrywał wżyciu stolicy, tym codziennym i w chwilach szczególnych dla miasta.

Powązki niegdyś leżały poza granicami miasta. W 2. połowie XVIII w. pojawiły się głosy o potrzebie przeniesienia cmentarzy poza obręb terenów zabudowanych. Ostatecznie zdecydowano się na to na to w okresie Sejmu Wielkiego, być może w przekonaniu że to czas zmiany. Bez własnej nekropolii pozostawały główne warszawskie parafie, dla których zamyślano utworzyć kilka cmentarzy. Ufundowanie cmentarza przypisuje się Melchiorowi Korwin Szymanowskiemu, miał on podarować pod nowy cmentarz fragment dóbr rodzinnych, znajdujący się poza okopami miejskimi, o powierzchni ok. 2 ha. Oficjalna data założenia Starych Powązek to 4 listopada 1790r., dokładnie w uroczystość św. Karola Boromeusza, od którego zresztą wzięła wezwanie świątynia. Zanim doszło do zamknięcia cmentarzy śródmiejskich w 1834 r. duchowieństwu odebrano zarząd powązkowską nekropolią i przekazano go władzom municypalnym. Jak pisze jeden z historyków nekropolii, „rychło … w języku codziennym zadomowiły się takie wyrażenia jak: patrzeć na Powązki, dezerter z Powązek, pójdzie na Powązki, jako określenia ludzi bliskich śmierci” (W.K. Wójcicki, Cmentarz Powązkowski pod Warszawą. T. 1, Warszawa 1855). Wkrótce jednak liczba pochówków mocno się zmniejszyła gdyż 1884 r. rozpoczęto użytkowanie ogromnego cmentarza na Bródnie. Ostatnie powiększenie Starych Powązek nastąpiło w 1929 r. do 43 ha.

Zaczęliśmy punktualnie, i rzecz jasna od bramy. Brama Świętej Honoraty liczy sobie ponad 100 lat i – jak się dowiedzieliśmy – stanowi świadectwo miłości fundatora do zmarłej żony:

Ku czci zgasłej małżonki śp. Honoraty ze Zwolińskich Mieczysławowej Lansbergowej tę bramę wzniósł i Miastu Warszawie ofiarował w czerwcu 1915 r. w smutku pozostały – mąż.

Zarazem to także i przykład tego, że warto ważne projekty przeprowadzać w sprzyjających im okolicznościach zewnętrznych (tu wykorzystano zaabsorbowanie władz rosyjskich w 1915 r. bliską ewakuacją, co pozwoliło przełamać wiele biurokratycznych barier – w rezultacie – był SUKCES). Symbole wykute na pylonach bramy uświadamiają nam, iż oto wchodzimy do miejsca, gdzie zło jest pokonane i panuje pokój.
Spokojnie zatem odbywaliśmy naszą wędrówkę, ufając w mądrość naszego przewodnika, mimo iż niekiedy nasza trasa przypominała drogę konika szachowego. Przystawaliśmy przy kolejnych nagrobkach pilnie słuchając kolejnych opowieści o czasach, ludziach i miejscach.

Oto leżą tutaj najsłynniejsi Polacy, zasłużeni dla naszej kultury i nauki uczczeni przez wdzięcznych rodaków. Wystarczy wymienić tylko niektóre nazwiska, na które zwróciliśmy uwagę: Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Aleksander Gieysztor, Cyprian Godebski, Gustaw Holoubek, Krzysztof Kieślowski, Maria Kownacka, Irena Kwiatkowska, Jerzy Petersburski, Władysław Podkowiński, Władysław Reymont, Leopold Staff, Henryk Wieniawski, Jerzy Waldorff i wielu innych.

Co krok niemal widzimy także nagrobki osób zasłużonych dla naszej niepodległości, czy też w ogóle dla życia publicznego. Wspomnijmy niemal losowo takie postacie jak: Władysław Grabski, Hugo Kołłątaj, Jan Kułakowski, Jan Nowak-Jeziorański, Jan Kiliński (grób zniszczony w trakcie rozbudowy kościoła Św. Karola Boromeusza), czy ksiądz Stefan Niedzielak. Warto przy okazji przypomnieć o tej ostatniej postaci, jednej z ostatnich ofiar służb bezpieczeństwa PRL. Kapelan Armii Krajowej i WiN-u, współzałożyciel Rodzin Katyńskich, proboszcz parafii powązkowskiej od 1956 do śmierci w styczniu 1989 r., zginął na swojej plebanii oficjalnie na skutek złamania kręgosłupa szyjnego wskutek upadku z fotela.

Przewodnik zwracał naszą uwagę także na nagrobki twórców obecnie zapomnianych, a w chwili śmierci bardzo popularnych, których grobowce często były fundowane ze składek społecznych, np. Tekla Bądarzewska (Modlitwa dziewicy). Do zadumy mogły skłonić nas także losy „celebrytów” XIX-wiecznej Warszawy, obecnie na ogół całkiem zapomnianych, których bogate nagrobki wyróżniają się po dziś dzień, np. Maria Kalergis, a przede wszystkim Maria Wisnowska (Czarny romans). Uważni wędrowcy mogli także zatrzymać się przy wielu grobach dumnie głoszących przeszłą chwałę niegdyś wysokich i bez wątpienia cieszących się ogólnym respektem urzędników (sekretarz stanu, przewodniczący rady miejskiej, tajny radca rzeczywisty, dyrektor, prezes – do wyboru).

Dotyczy to także doczesnych bogactw. Oto zatrzymujemy się przy okazałym grobowcu, kaplicy bez mała, pozbawionej wszakże nazwiska osoby pochowanej. Przewodnik przedstawia nam postać – niegdyś potężną – obecnie przez niewielu pamiętaną – Jana Gotliba Blocha. To bankier i przedsiębiorca, „król kolei żelaznych rosyjskiego Imperium”. Zdobył znaczny majątek, który pozwolił mu po powrocie do kraju założyć w 1862 własny bank. Ale nie zajmował się wyłącznie zarabianiem pieniędzy. To jeden ze światowych pionierów nowoczesnego ruchu pokojowego. Jego “Przyszła wojna” wydana w latach 1893-1898 jako 7-tomowe dzieło tłumaczone na wiele języków, przyniosła mu w owym czasie światowy rozgłos. Znał je także i Mikołaj II, wywarło nań tak duży wpływ, że przyczynił się do zwołania w 1899 pierwszej Konferencji Haskiej, w której na zaproszenie cara Bloch brał udział. Na początku 1901 r. zgłoszono jego kandydaturę do pokojowej Nagrody Nobla.
A skoro już mowa o ludziach interesu – warto zauważyć, że kilka kwater dalej znajduje się równie okazały grobowiec największego konkurenta Blocha, tj. Leopolda Kronenberga, jak też – choć każdy w odmiennym stylu – Stanisława Lilpopa. Jak na hutniczego magnata przystało – wykonany z żeliwa.

Wszystkich zrównuje wszakże czas. W pobliżu bramy cmentarnej mogliśmy zobaczyć taki oto posąg Kronosa, dzieło jednego ze współczesnych twórców.

Aspekt estetyczny Cmentarza Powązkowskiego nie jest jednak najważniejszy, gdyż służył jako pretekst do pisania o czymś dla ówczesnych Polaków ważnym. Często bowiem prasowe doniesienia były tylko pretekstem do przypomnienia nazwisk zasłużonych. Cmentarz Powązkowski z biegiem lat doczekał się rangi zabytku, rozumianego zazwyczaj jako specyficzne muzeum sztuki oraz pomnik polskiej kultury i historii w jednym, tak jak w przypadku mogiły „Pięciu poległych”, ofiar carskich żołnierzy rozpędzających tłum w trakcie okazji manifestacji politycznej z 27 lutego 1861 roku. Ich pogrzeb, który odbył się 2 marca 1861 na Cmentarzu Powązkowskim, był wielką manifestacją polityczno-społeczną przeciwko władzom. Patriotyczne pobudzenie wkrótce miało znaleźć swój finał w Powstaniu Styczniowym.

Po trzygodzinnym spacerze zakończyliśmy naszą wędrówkę przy bramie Św. Honoraty. Z pewnością cokolwiek zziębnięci, ale duchowo wzbogaceni.

Galeria zdjęć: autor Tomasz Kałduś